piątek, 7 sierpnia 2015

Mój wieczorny rytuał

Dzisiaj (znowu) spóźniony post, ale musicie mi to wybaczyć, ponieważ mam ostatnio zbyt dużo spraw na głowie. W ramach przeprosin opowiem conieco o moim rytuale, który praktycznie nie istnieje :) Zazwyczaj wieczorem bardzo ciężko mi się zebrać do snu. Przychodzę do domu, ubieram się w dresiki i kładę się z laptopem czy telefonem do łóżka. Dlatego później już nie mam ochoty na wielkie kąpiele (jestem w pidżamie przecież), peelingi czy balsamowanie. Wiem, że jest to poświęcenie dosłownie dziesięciu dodatkowych minut, które spędzam i tak na przeglądaniu internetu. Lenistwo jak zawsze zwycięża. Ale przecież ze swoimi słabościami trzeba walczyć. A nic tak nie motywuje jak publiczne postanowienie. Dlatego w ramach wyzwania minimalistki zaplanowałam swój wieczorny rytuał, który mam zamiar wprowadzić w życie ze skutkiem natychmiastowym.




Moim celem było nieskupianie się na używaniu konkretnych kosmetyków, ale raczej pozostawienie opcji wyboru. Jest to swego rodzaju podstawa, którą będę musiała codziennie wykonać. Postaram się pozwolić sobie na nie zrobienie tych rzeczy, przynajmniej przez jakiś czas. Wypisuję więc w punktach, aby było jak najbardziej czytelnie :)

  1. Zdjęcie soczewek
    Tutaj jednak zależnie od dnia, bardziej relaksuje się po całym dniu bez soczewek, ale lubię też wieczorem coś obejrzeć czy ogólnie nie iść spać od razu - i w tym wypadku nakładanie soczewek po raz drugi byłoby zupełnie bezsensu. Dlatego może to być pierwszy lub ostatni punkt.

  2. Prysznic
    Do tego punktu zaliczam wszystkie standardowe czynności jak peeling, umycie siebie czy włosów.

  3. Mycie twarzy
    Zazwyczaj mycie twarzy traktuję po macoszemu (używam jedynie wody lub toniku). Ale raz na jakiś czas wiem, że powinnam użyć jakiegoś żelu, oleju czy peelingu. A już na pewno po makijażu.

  4. Kremowanie
    Tak samo jak wyżej - zdarza mi się już nie nałożyć na twarz nic, nawet jak wyraźnie czuję, że wysycham i tworzą mi się zmarszczki.

  5. Olejowanie/balsamowanie
    Tutaj już chodzi o całe ciało. Nie używam aktualnie żadnych balsamów ani peelingów do ciała. Uwielbiam efekt "po", ale zwyczajnie mi się nie chce (a to niespodzianka). Teraz zyskałam trochę więcej czasu na dbanie o siebie, dlatego chciałabym, żeby nałożenie czegoś, co poprawi stan mojej cery stało się moim nawykiem.

  6. Aparat na zęby
    Chyba już nikogo nie zdziwi, że wiecznie zapominam go zakładać.

  7. Wiązanie włosów
    Do snu staram się wiązać włosy w koczek lub warkocz, żeby uchronić je od mechanicznych uszkodzeń przy pocieraniu o pościel. Jest to już raczej moje rutynowe zachowanie, ale uważam że warto je tutaj wpisać.

Podsumowanie
Tak jak widać, czarno (szaro?) na białym, tych czynności jest dosłownie kilka i aż mi samej przed sobą wstyd, że się wymawiam brakiem czasu (lub chęci). W ogóle zauważyłam, że moje lenistwo wymyka się spod kontroli i staje się powoli wymówką na wszystko. Bo przecież nie mam czasu. A zapewniam, że doba ma 24 godziny, a ja nie mam cały czas zapierdzielu, że nie mogę usiąść. Gdybym czas poświęcony na bawienie się telefonem, surfowaniem w internetach czy oglądanie filmów/seriali przeznaczyła chociażby w 1/3 na coś produktywnego, jak zajęcie się sobą, swoim rozwojem - wiem, że zdecydowanie mogłabym osiągnąć coś więcej.

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Moja stała wymówka! Niestety (stety) jak się okazało - mam czas, tylko zazwyczaj zwyczajnie go marnuje :(

      Usuń